W zeszłym roku obiecałam sobie, iż tej jesieni zbiorę własne dynie, wyhodowane od nasionka. Wiosną zaopatrzyłam się w kilka gatunków. Wtedy wydawało mi się, że kupiłam ich dużo, a nawet za dużo i zabraknie mi miejsca w ogródku. Jednak teraz myślę...czemu jest ich tak mało?! Jestem bardzo bardzo dumna ze swojej uprawy. Zbieranie tych wszystkich piękności dało mi wiele przyjemności, tak więc dzisiaj chcę się z Wami podzielić efektami mojej pracy :)
Kupiłam sześć różnych gatunków dyni. Niestety w ogóle nie owocowała Musquee des Caraibes, sadzonki były mizerne, a szkoda - bo na obrazkach wyglądała imponująco. Najlepiej rosły Sweet Dumpling, Galeux d'eysines i Boston Marrow. Każdej swojej dyni zafundowałam sesję zdjęciową ;)
Z czterech roślin otrzymałam - uwaga!- aż dwie dynie! - raczej nie mogę nazwać tego wielkim sukcesem. Jednak prezentują się całkiem nieźle i mają ciekawy bladopomarańczowy kolor.
Z niecierpliwością czekałam na dynie Black Futsu. Niestety na roślinach pojawiły się tylko trzy owoce i wyglądały nieco inaczej niż na zdjęciach pokazowych. Możliwe, że owoce zawiązały się zbyt późno i nie zdążyły całkowicie dojrzeć, stąd taki wygląd.
Sama
nie wiem ile razy tłumaczyłam, że Galeux d'eysines nie jest chora, a
brodawki to jej znak szczególny ;) Jest to też pierwsza dynia, którą
skonsumowałam - ma niesamowicie pomarańczową barwę i cudowny, intensywny
aromat.
Sweet Dumpling rosły jak na drożdżach i było ich mnóstwo. Żałuję, że nie kupiłam dyni Baby Boo.
Boston Marrow to kolejna dynia, która naprawę świetnie rosła, nie sprawiała problemów, a owoce mają tak intensywną barwę, że aż nie mogę się doczekać co będzie w środku.
Jestem ciekawa czy Wy również macie jakieś doświadczenia z uprawą dyni we własnym ogródku?
Dodam, iż na moich grządkach pojawiły się dwie tzw. samosiejki - prawdopodobnie są to pozostałości dyni, które w zeszłym roku wyrzuciłam na kompost :)
Pozdrawiam M.
Sweet dumpling najpiękniejsza.Ależ Ci zazdroszczę.Zbiory są bardzo udane.Ba baby boo też choruje ale u mnie w okolicy nigdzie ich nie można dostać.Musiałam zrobić je sama z białego sweterka.
OdpowiedzUsuńGaleux d'eysines i Sweet dumpling - moje faworytki! Ja z mamą w tym roku również postawiłyśmy na własne dynie, ale nieco mniej ekstrawaganckie. Obrodziły jednak równie licznie, jak u Ciebie! :)
OdpowiedzUsuńPiękne są
OdpowiedzUsuńBabcia zasadziła różne odmiany dyni, chociaż to są te typowo ozdobne. Sama też mam zamiar w przyszłym roku nieco z nimi zaszaleć, bo mam cudowny przepis na zupę i kawę dyniową, a kupować w sklepie dynię aż szkoda. :D
OdpowiedzUsuńJa również przymierzam się do zrobienia kawy dyniowej, może w weekend coś wypróbuję ;)
UsuńDynie są cudne :)
OdpowiedzUsuńTa zielona mnie uwiodła :)
OdpowiedzUsuńhmm chyba w przyszłym roku się zaopatrzę w nasiona.
Dzięki za piękny pokaz!
Śliczne, zazdraszczam okrutnie :) W przyszłym sezonie muszę koniecznie swoje posadzić :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Ja w tym roku po raz pierwszy posadziłam dynie piżmowa i jestem dymna, bo mam kilka owoców :)
OdpowiedzUsuńto cudowne uczucie - zbierać owoce własnej pracy :)
UsuńTroszkę wzbogaciłam swoją wiedzę. Dynie przepiękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Troszkę wzbogaciłam swoją wiedzę. Dynie przepiękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)