DIY - moja wersja taboretu Bekvam

Moja wersja taboretu Bekvam to dla mnie alternatywa dla stolika, który chciałam postawić obok kanapy. Tak naprawdę to mam taboret = stolik, ale nie mam jeszcze ani jednej rzeczy, którą zaplanowałam na nim postawić, ups...nie! jest butelka ze starego syfonu - w moim wyobrażeniu ma pełnić rolę wazonu z gałązką kwitnącej wiśni :) Wracając do taboretu - kupiłam surową, najtańszą wersję, pomalowałam ją bejcą w kolorze wenge, położyłam warstwę pasty wybielającej do drewna, na końcu dodałam nieco turkusowych akcentów oraz machnięć czarną farbą.

Szczegóły poniżej.

 Wykorzystałam:

• taboret Bekvam z Ikei
• bejca w kolorze wenge
• pasta wybielająca do surowego drewna
• papier ścierny, szczotka druciana, pędzel, tektura
• farba akrylowa w kolorze turkusowym lub zielona+niebieska+ ewentualnie biała do rozjaśnienia :)

Krok 1:

Taboret przetarłam papierem ściernym oraz dość mocno drucianą szczotką tworząc nieco głębsze szczeliny, rysy.  Pomalowałam bejcą.

Krok 2:

Po wyschnięciu nałożyłam za pomocą bawełnianej ściereczki warstwę pasty wybielającej - usuwając jej nadmiar. Na łączeniach elementów (w rogach) małym pędzelkiem nałożyłam więcej pasty.

Krok 3:

Metodą suchego pędzla przyciemniłam niektóre fragmenty taboretu. Do zrobienia turkusowych akcentów wykorzystałam moją ulubioną ostatnio tekturę. Chciałam uzyskać efekt hmm...łuszczącej się farby? albo przynajmniej coś w tym kierunku.

Oto efekty:

A tu na stoliku - jak widać - całkowicie przypadkowe elementy... poszukuję idealnej lampy i idealnej gałązki do wazonu, której oczywiście nie ma w żadnym sklepie! w akcie desperacji...w najbliższym czasie możecie spodziewać się wpisu "jak zrobić gałązkę kwitnącej wiśni" ;)

Podczas wizyty w Ikei zakupiłam również tkaninę z przyrodniczym motywem, z której powstała ta oto skromna poduszka:

 Pozdrawiam M.